Łukasz Wójcicki: Dwa oblicza słynnego feministy. Sojusznik kobiet prof. Michael Kimmel molestował studentki

Poznajcie Michaela Kimmela! Prominentny profesor socjologii na stanowym uniwersytecie Stony Brook w Nowym Jorku, specjalizacja: Gender Studies. Założyciel i redaktor akademickiego pisma „Men and Masculinities”. Zadeklarowany feminista, rzecznik National Organization for Men Against Sexism (NOMAS). W 2013 roku na uniwersytecie Stony Brook powołał do życia „Centrum studiów nad mężczyzną i męskością”, których jest kierownikiem. Jest uważany za jednego z liderów w angażowaniu chłopców i mężczyzn w działania na rzecz równości płciowej.
A teraz jego drugie oblicze. W sierpniu tego roku międzynarodowe środowisko feministyczne (głównie w Stanach Zjednoczonych) zadrżało na wieść o oskarżeniach o molestowanie seksualne, jakie padły pod adresem Michaela Kimmela. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, że oto szanowany profesor, mieniąca się gwiazda feminizmu na męskim firmamencie, nadużywał swojego stanowiska i pozycji społecznej do molestowania słownie i fizycznie osób ze swojego akademickiego otoczenia. W związku z oskarżeniami, Amerykańskie Stowarzyszenie Socjologiczne (ASA) wstrzymało w tym roku przyznanie prestiżowej nagrody Jessie Bernarda, która miała trafić w ręce Kimmela. Jego nadużycia wyszły na światło dzienne chwilę przed ogłoszeniem nominacji przez ASA. Wstrzymanie nagrody było wynikiem listu, jaki Michael Kimmel wysłał do ASA, a który w całości został opublikowany na łamach internetowego „Chronicle of Higher Education”. Wzywa w nim oskarżycieli o złożenie oficjalnej skargi do Komisji Etyki ASA, dając im na to pół roku. Pisze w nim m.in.: „Dowiedziałem się, że krążą na mój temat pogłoski, sugerujące, że dopuściłem się zachowania nieetycznego w kontekście mojej pracy jako socjologa. (…) Według mojej wiedzy nic nie zostało udowodnione. Traktuję tę sprawę poważnie i chciałbym zweryfikować oskarżające mnie głosy. Chcę usłyszeć te zarzuty i zadośćuczynić tym, którzy twierdzą, że ich zraniłem”.
ASA list Kimmela przyjęła z pełną aprobatą. Michael Kimmel, który sam siebie określa jako „niestrudzonego adwokata równości płciowej wśród mężczyzn” był wielce zdziwiony całym zajściem i ohasztagowaniem go #metoo (a dokładnie #metoosociology). Jego reakcja na zarzuty molestowania seksualnego to typowo patriarchalne koło ratunkowe, które jak się okazało, Kimmel trzymał w luku awaryjnym przez ostatnie 30 lat, kiedy wyrastał na gwiazdę męskiego feminizmu. Treść, jaka znalazła się w liście do Amerykańskiego Stowarzyszenia Socjologicznego, odbiera moc osobom, które skrzywdził. Pokazuje, że to ON kontroluje sytuację, a jej przebieg odbędzie się na JEGO zasadach. Jest to tym bardziej szokujące, że wykorzystując swoją pozycję uderza w osoby, które nie dysponują nawet ułamkiem władzy i przywilejów, jakie posiada Kimmel.
Cały tekst na Codziennik Feministyczny >>